Chociaż euro przeżywa niezły okres na szerokim rynku, co najlepiej dostrzeżemy na głównej parze walutowej świata, która dotarła w ostatnich dniach do najwyższych poziomów w tym roku, to większość komentatorów jest zgodna, że warunki w tym wypadku dyktuje amerykański dolar. Spora część odczytów ze Starego Kontynentu wypada całkiem korzystnie, ale mało kto zwraca na nie uwagę, w głównej mierze koncentrując się na presji inflacyjnej i oczekiwaniach działań, czy raczej ich zaniechań ze strony Fed. EBC próbuje dołączyć do gołębiego tonu, a mocne euro zaczyna coraz bardziej ciążyć decydentom, ale nikt tak naprawdę nie wierzy, że Frankfurt jest w stanie zrobić coś więcej, niż tylko pomrukiwać z niezadowolenia. Tak samo, jak mało kto wierzy, że NBP dokona w tej chwili interwencji.

A gdy dolar jest słaby, to waluty EM wchodzą do zabawy. Forex zdecydowanie przeszedł w tryb risk on, a inwestorzy szukają miejsc do lokowania kapitału. Chociaż polski złoty długimi chwilami nie zyskuje w takiej mierze jak choćby CZK czy HUF, to swoje też na tym ugrywa. Kurs euro zszedł w ten sposób do poziomów z początku lutego, ale okolice nieznacznie poniżej 4,48 zł okazały się na ten moment wystarczającym wsparciem. Wykreowanie się trendu bocznego wskazuje na oczekiwanie na wyraźniejszy impuls. Jeżeli tenże wybiłby jednak konsolidację dołem, to kolejne wsparcie będzie już całkiem niedaleko przy 4,47 zł, a w wypadku dalszego ruchu na południe dojdzie do obrony 4,45 zł. Jeśli jednak rynek odwróci trend, to ścieżka północna prowadzi nas oczywiście najpierw w kierunku psychologicznego 4,50 zł, a później do 4,52 zł.
Beyond Technical AnalysisdollarEURForexplnstrefaeuro

更多:

免責聲明